Betowała: Weru
Głośne wybuchy śmiechów i wesołe rozmowy urozmaicone były lekkim trzaskaniem ognia w kominku, dzięki któremu salon Rona i Hermiony zdawał się jeszcze przytulniejszy, a buchające płomienie nie tylko go ogrzewały, ale także przyjemnie oświetlały.
Głośne wybuchy śmiechów i wesołe rozmowy urozmaicone były lekkim trzaskaniem ognia w kominku, dzięki któremu salon Rona i Hermiony zdawał się jeszcze przytulniejszy, a buchające płomienie nie tylko go ogrzewały, ale także przyjemnie oświetlały.
Na szerokiej kanapie, pomiędzy dwoma rudzielcami – swoim mężem i jednym z jego braci – usadowiła się Hermiona Weasley z kieliszkiem słodkiego wina w dłoni. Panowie sięgnęli po mocniejszy trunek, a nastroje całej trójki były iście szampańskie.
Charlie wrócił na kilkanaście dni do Anglii, aby móc cieszyć się urlopem w swej ukochanej ojczyźnie i wspólnym czasem z bliskimi. Co prawda zatrzymał się w Norze, aby nie denerwować Molly Weasley, dla której był to jedyny czas, kiedy mogła należycie zadbać o swego syna (i ponarzekać, jaki jest chudy!), jednakże ten wieczór i noc miał spędzić u brata i bratowej.
Zrobiło się już bardzo późno: dzieci Rona i Hermiony dawno spały, choć nie chciały odejść, zafascynowane opowieściami o smokach z dalekiego kraju. Butelka z winem i druga z Ognistą Whisky były już niemal opróżnione, pozostałości ciepłych przekąsek dawno wystygły, a humory całej trójki stawały się coraz bardziej radosne. Panowała bardzo przyjazna atmosfera i młodzi ludzie po prostu radowali się swoim towarzystwem.
– Zajrzę do dzieci, czy na pewno śpią – powiedział nagle Ronald, szeroko ziewając. Wypity alkohol i nocna pora dość wyraźnie dawały mu się we znaki, co było widać gołym okiem.
– Sam powinieneś się położyć – zachichotała Hermiona, doskonale widząc, że jej mąż ukrywał zmęczenie już od jakiegoś czasu.
– Chyba tak zrobię, Hermiono – powiedział, ponownie ziewając. – Charlie, nie pogniewasz się, jeżeli zostawię cię samego z Hermioną?
– Oczywiście, że nie, bracie, powinieneś odpocząć po ciężkim dniu, a mną się nie przejmuj – odpowiedział rezolutnie starszy Weasley i uśmiechnął się lekko. – My pewnie też nie będziemy zbyt długo siedzieć, prawda? – Te słowa skierował do bratowej, na co młoda kobieta skinęła głową. Ona też odczuwała już zmęczenie.
– W takim razie dobranoc – odparł Ron, zerkając na żonę i brata i wstał, omal nie zawadzając o stolik, a potem wyszedł z salonu, nawet już nie tłumiąc kolejnego ziewnięcia.
Hermiona zerknęła za nim przez chwilę, a potem uśmiechnęła się do szwagra.
– Ron zawsze miał słabą głowę – zauważył wesoło Charlie, posyłając jej lekki uśmiech. Oboje byli w dość szampańskim nastroju, zważając na fakt, iż popili sobie nieco alkoholu, korzystając z tego, że wreszcie się spotkali. – Fred i George nadal stroją żarty z tego powodu – dodał, przypominając sobie sytuację, która niedawno miała miejsce. Ron często zakładał się o różne rzeczy ze swymi braćmi, jednak bliźniacy byli całkiem cwani i to oni często wychodzili na tym najlepiej.
– Fred i George nie tylko z Rona stroją sobie żarty – stwierdziła całkiem poważnie. Hermiona poczuła się zobligowana do bronienia męża. – Uważają, że fakt, iż zawsze przyjeżdżasz do nas sam, jest dość… zastanawiający – dodała śmiało, obrzucając Charliego spojrzeniem. – Bliźniacy mają różne teorie, Charlie – dodała, skoro już zaczął mówić na temat.
Alkohol zdecydowanie za bardzo rozwiązał jej język. Hermiona zdawała sobie sprawę, że na trzeźwo z pewnością o nic by go nie zapytała. Charlie zawsze ją nieco onieśmielał, ale teraz to uczucie jakby zmalało. A może podświadomie chciała poznać odpowiedzi na te pytania?
Mężczyzna wybuchnął śmiechem.
– Ty też mnie podejrzewasz, Hermiono? Taka inteligentna czarownica, no kto by się spodziewał… – Pokręcił głową z rozbawieniem.
– Powinnam cię podejrzewać? – zapytała, upijając kolejny łyk słodkiego płynu i obdarzyła mężczyznę uważnym spojrzeniem. Nigdy w życiu nie przyznałaby się, że ona również się nad tym zastanawiała i że wolałaby mieć pewność, bo… no właśnie, dlaczego?
Wiedziała, że Charlie Weasley był dość inteligentny i zabawny, choć nie tak, jak bliźniacy, którzy czasami przesadzali w swoich żartach. Wydawał się mniej poważny niż spokojny Bill, bardziej rozrywkowy niż ciągle siedzący w książkach i stosach dokumentów Percy i o wiele bardziej taktowny niż Ron. Czasami nachodziła ją myśl, że to Charlie Weasley był tym najbardziej naj wśród rudej gromady. Dlaczego wobec tego od lat był samotny?
Mężczyzna nie patrzył na nią, utkwił wzrok gdzieś przed sobą, jakby się nad czymś zastanawiał, nieco spoważniał. Czyżby się gryzł z jakimś myślami? Hermiona nie miała pojęcia, że zastanawiał się, czy zdradzić jej to, co dusił w sobie od wielu lat.
– Wiem, że rodzina zastanawia się, dlaczego jestem sam – odezwał się w końcu. – Zwłaszcza mama bardzo by chciała poznać następną synową i kolejne wnuki, a Fred i George wysuwają różne wnioski w swoich żartach. Poznałem kiedyś wyjątkową dziewczynę, Hermiono. – Dopiero teraz popatrzył prosto w brązowe oczy bratowej i obserwował, jak jej policzki przybierały odcień mocnej czerwieni. Roześmiał się na ten widok. – Myślałaś tak jak bliźniacy, prawda?
– Nie miałam nic złego na myśli, Charlie, ale wnioski nasuwają się same – wymamrotała zawstydzona Hermiona. – Co to za dziewczyna? Dlaczego jeszcze jej nie poznaliśmy? – zapytała, chcąc szybko zmienić temat.
– Jest mądra, śliczna, dobra – mówił mężczyzna, patrząc prosto na Hermionę, jednak zamilkł. – I jest moją bratową – dopowiedział dopiero po chwili.
Zrobił to. Wreszcie zdradził komuś swoją tajemnicę, wyjawił sekret, który od lat spędzał mu sen z powiek.
Hermiona zacisnęła mocniej dłoń na kieliszku, aby go nie wypuścić. Miała wrażenie, że się przesłyszała. Czyżby Charlie czuł miętę do Fleur? No, ale kto by nie stracił dla niej głowy?
– Przecież nie często widujesz się z Billem i Fleur – odparła szybko Hermiona. – Znajdziesz kogoś i o niej zapomnisz – dodała całkiem poważnie.
– Myślisz, że to Fleur zawróciła mi w głowie? – zapytał zaskoczony.
Charlie i Hermiona patrzyli na siebie przez chwilę, a powietrze wydawało się jakby gęstsze. I nagle Hermiona zrozumiała, o kim mówił Charlie, nim z jego ust wypłynęły kolejne słowa.
– Hermiono, to ty jesteś wyjątkowa – oznajmił cicho.
– Charlie, ja… – Kobieta zamilkła.
Brat męża właśnie wyznał jej swoje uczucia i co ona miała zrobić w takiej sytuacji? Co ona miała powiedzieć? To było nieodpowiednie, ta rozmowa była nie na miejscu. Hermiona o tym doskonale wiedziała i nigdy nie przeszłoby jej przez myśl, że mogłaby żywić jakieś uczucia wobec któregokolwiek z Weasleyów, a zwłaszcza wobec tego naj z rudowłosych braci, a jednak gdy o tym pomyślała, przeszedł ją dziwny dreszcz.
– Nic nie mów, Hermiono. To nie twoja wina, że lata temu zawróciłaś mi w głowie i nie twoja wina, że mnie nie chcesz – powiedział jedynie. – Nie powinienem był ci nic mówić – dodał. – Pójdę spać, a rano wrócę do Nory.
Spojrzał na prawie pustą butelkę.
– Może to sprawi, że nie będziemy pamiętać tej rozmowy – dodał z cichym westchnieniem, a w jego głosie pobrzmiewała nadzieja.
Nim Hermiona zdążyła cokolwiek powiedzieć, poszedł do pokoju gościnnego, w którym miał nocować.
Młoda kobieta została sama z mnóstwem myśli w głowie. Wyznanie Charliego zburzyło jej poukładany świat, sprawiło, że naszły ją wątpliwości i zaczęła się zastanawiać, jak potoczyłoby się jej życie, gdyby nie została żoną Rona. Prawda była taka, że Hermionę zawsze ciągnęło do tego konkretnego Weasleya, jednakże nigdy nie przebywała zbyt długo w jego towarzystwie, więc i nawet nie zastanawiała się nad tym, dlaczego tak było. A może powinna była?
Ślub z Ronem był spontaniczną decyzją, oświadczył jej się w czasie Bitwy o Hogwart, a ona się zgodziła. Może była nim nieco zauroczona, ale wtedy nie mieli pojęcia, czy następnego dnia otworzą oczy. To wtedy machina ruszyła, przetrwali bitwę, nie zerwali zaręczyn i zostali małżeństwem.
Po raz pierwszy Hermionę naszła myśl, czy to nie była zbyt szybka decyzja. Hermiona nigdy jej nie analizowała, nigdy nie podważała jej słuszności. Nie widziała takiej potrzeby.
Aż do teraz.
W końcu także i Hermiona położyła się spać; wiedziała, że jej rozmyślania na temat małżeństwa niczego nie zmienią. Sen jednak nie nadchodził. Leżała, kontemplując ciemność, wsłuchując się w miarowy oddech męża – mężczyzny, z którym nigdy nie powinna była się związać i po raz pierwszy od dawna uderzyła ją myśl, że jej życie nie jest takie, jak sobie wymarzyła. Owszem, Ron był dobrym mężem, a ona sama została matką dwójki cudownych dzieci, których za nic w świecie by nie oddała, ale to nie było to, czego pragnęła.
Czego jednak pragnęła?
Kochała książki i ten spokój, który ją otaczał, gdy była wśród nich. Lubiła swoją pracę w ministerstwie, na nudnym stanowisku, ale ten spokój ją irytował, doprowadzał do szału. Gdy byli w szkole, zawsze coś się działo, zawsze wpadali w tarapaty, a to wszystko przerywało monotonne dni i dodawało pieprzu ich egzystencji. Teraz tego nie było.
Brakowało jej tej odrobiny szaleństwa.
Charlie był szaleństwem. Nagle zechciała, żeby był jej szaleństwem.
Nie mogła spać i nagle jakoś dziwnie zaschło jej w ustach. Kobieta odrzuciła kołdrę na bok i cicho, aby nie zbudzić swojego męża, poszła do kuchni napić się wody. Gdy wracała, nie wydając przy tym nawet szmeru, zatrzymała się nagle przy pokoju gościnnym, który zajmował Charlie. Dopiero po chwili spostrzegła, że drzwi były lekko uchylone, więc weszła do środka. Spał? Najwyraźniej. Hermiona uczyniła kilka kolejnych kroków, ale w końcu stanęła w nieodpowiednim miejscu i podłoga głośno zaskrzypiała. Hermiona pamiętała, że obok znajdowało się jeszcze jedno miejsce, które skrzypiało i je także chciała obejść, ale ilość wypitego wina uniemożliwiła jej to, bo noga kobiety znów stanęła tam, gdzie podłoga nie chciała zachować milczenia. Tym razem Charlie to usłyszał i obudził się. Hermiona widziała, że poderwał się gwałtownie i próbował zobaczyć coś w półmroku.
– Hermiona – wyszeptał. – Co tutaj robisz? – zapytał lekko zamroczony.
Podniósł się z łóżka i podszedł do dziewczyny. Nie spodziewał się jej przyjścia. Charlie od zawsze wiedział, że Hermiona była dla niego nieosiągalna.
– Ja… – zająknęła się. – Ja nie wiem, czemu tu przyszłam, Charlie – odparła całkiem szczerze.
Drzwi były uchylone i zajrzała z ciekawości. Sama nie wiedziała, co ją przywiodło do tego naj z braci Weasley.
– Hermiono, odejdź, błagam cię – wyszeptał, błądząc wzrokiem po jej ciele odzianym w kusą koszulkę. Blask księżyca wpadał przez okno i spowijał dziewczynę swoją poświatą. Wyglądała tak pięknie, tak idealnie. I odejście było ostatnim, czego pragnęła. – Odejdź, zanim będzie za późno.
Dziewczyna jednak zrobiła krok do przodu.
Już było za późno.
Postawiła kolejny krok. Podłoga już nie skrzypiała, nikt nie mógł ich usłyszeć.
– Nie chcę odchodzić – szepnęła, wpatrując się w niego. Widziała w ciemności zarys jego umięśnionej sylwetki, widziała, jak się do niej zbliżał. Czuła, jak ją pocałował. Miała świadomość, że powinna go odepchnąć, lecz tego nie zrobiła.
Oderwał się na moment od jej warg, od tych ust, których od tak dawna pragnął posmakować. Zawahał się, jakby nie był pewien, czy może. Hermiona powinna mu powiedzieć, aby nigdy więcej tego nie robił, powinna go zostawić, wrócić do sypialni swojej i męża.
Powinna, ale nie zrobiła tego.
I choć jej moralność mówiła jej, że ma natychmiast zostawić Charliego, to tego również nie uczyniła.
Pocałował ją po raz kolejny, mocniej, brutalniej, a ona, choć powinna go odepchnąć, to bez wahania pozwoliła, aby brał w posiadanie jej usta.
Chciała wreszcie zaznać tej odrobiny szaleństwa, której jej brakowało pośród codziennej monotonii.
Ogarnęło ich podniecenie i żadne z nich nie zastanawiało się nad tym, co robiło. Ręce gorączkowo błądziły po rozpalonych ciałach, języki wirowały w namiętnym tańcu, skąpe ubrania gdzieś zniknęły, a czas jakby nigdy nie istniał.
Przyśpieszone oddechy mieszały się ze sobą, a splecione dłonie były mocno zaciśnięte.
Charlie wiedział, że skoro już raz skosztował zakazanego owocu, będzie chciał zaznać jego smaku po raz kolejny.
Hermiona zdawała sobie sprawę, że potrzebowała odrobiny szaleństwa w swoim poukładanym życiu.
Ten tekst chodził mi po głowie już od dawna i nawet był zaczęty, a potem leżał sobie przez wiele tygodni nietknięty. Ale w ostatnich dniach coś mnie jakoś natchnęło, a jeszcze miałam wolne, więc mogłam pisać, pisać i pisać. I macie to coś^^. Póki co, wstawiam to tutaj, jako odrębną miniaturkę, ale nie wykluczam, że w przyszłości może to być wstęp do czegoś dłuższego, bo mam tak jakby lekki zarys na historię o nich, tylko nie mam czasu na realizację :) Trzymajcie się, N.
Kurczę, nigdy nie wpadł mi do głowy akurat ten pairing, ale teraz jak już przeczytałam Twój tekst, przekonało mnie to. I to bardzo :D Mimo że jestem zwolenniczką Romione, to bardzo mi się podobało. Zakazany owoc jest no hm... pociągający, co tu dużo mówić. Szalenie również przypadło mi do gustu określenie Charliego jako tego naj z rudowłosych braci, też zawsze wydawał mi się on najbardziej atrakcyjny, spokojny, dobry, zabawny ale i oczywiście tajemniczy i szalony :) Taka chodząca zagadka. Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu kolejnych tekstów :)
OdpowiedzUsuńJa zakochałam się w tym parringu, jak zaczęłam czytać Charmione Katji... i przepadłam! Bo ogólnie, to jestem fanką Bill&Hermiona, jeżeli chodzi o Herminę i Weasleya (romione nie zdzierżę niestety) :).
UsuńDziękuję za opinię! :)