Hândân zacisnęła mocniej ręce na masywnej balustradzie balkonu. Jej wzrok powędrował w górę, w stronę komnaty sułtana Ahmeda - jej jedynego syna. Na balkonie nikogo nie było. Czasami myśli Vâlide Sultân wędrowały ku osobie, która często się na nim pokazywała. Ta osoba miała swą komnatę obok sułtana i była najbliżej jej i jej syna. Tą osobą był nie kto inny tylko Derviş Paşa, który służył im od lat. Nagle umysł najważniejszej sułtanki został zalany przez falę wspomnień...
Wiele lat temu, Vâlide Hândân Sultân wcale nie była osmańską sułtanką. Lata temu haseki z pieprzykiem nie mieszkała w tym ogromnym i zapierającym dech w piersiach pałacu. Nie była matką sułtana, ani nawet księcia. Wiele lat temu Hândân miała na imię Helena. Była młoda, wolna i piękna. Wiodła beztroskie, spokojne życie w ojczystym kraju, w wiosce leżącej nad malowniczą rzeką Miljacką. Miała kochająca rodzinę, i wielu przyjaciół.
Tamtego dnia była własnie nad rzeką razem z przyjaciółmi. Wygłupiali się, śmiali. Helena nagle odłączyła od grupy znajomych. Podbiegła do brzegu rzeki i zaczerpnęła w ręce czystej wody, aby móc się napić i ugasić trawiące ją pragnienie. Gdy wyprostowała się otarła dłonią usta, a potem spojrzała na przeciwległy brzeg. Rzeka nie była zbyt szeroka. Pod drzewem, przy samym brzegu ktoś siedział. Na sobie miał mundur osmańskiego janczara. Gołym okiem było widać, że mężczyzna ma przynajmniej kilka lat więcej niż Helena. Wpatrywał się w nią swymi przenikliwymi oczami. Ten wzrok zahipnotyzował Helenę. Dziewczyna nie mogła się powstrzymać i uśmiechnęła się do niego.
– Helena! – usłyszała wołanie przyjaciółki. – Chodź do nas! – głos słychać było ponownie.
– Już idę – odkrzyknęła rzucając ostatnie spojrzenie nieznajomemu janczarowi. Więcej go nie widziała, dopóki nie trafiła do sułtańskiego sarayiu. Wciąż miała w pamięci te ciemne oczy, które wtedy tak bardzo zapadły jej w pamięć.
***
Uśmiechnięta Hândân przeszła Złotą Drogą, a potem zatrzymała się przed drzwiami prowadzącymi do komnaty samego sułtana. Promieniała radością, miała dobre wieści dla padyszacha. Nim zdążyła powiedzieć strażnikom, aby poinformowali władcę o jej przybyciu usłyszała głos.
– Sułtan jest zajęty, pani. Życzył sobie, aby nikogo nie wpuszczać – dopowiedział mężczyzna.
Hândân odwróciła się w stronę głosu. Należał do wysokiego, ciemnowłosego mężczyzny, który wyszedł z komnaty obok. Musiał to być nowy szambelan sułtana. Kobieta słyszała, że padyszachowi służy nowy człowiek. Zlustrowała go wzrokiem, aż w końcu zatrzymała się na jego oczach. Zamarła. Rozpoznała człowieka, który przed nią stał. Był to ten sam mężczyzna, którego spotkała nad brzegiem rzeki Miljackiej nie opodal wioski, z której pochodziła. Nigdy nie zapomniała spojrzenia tego janczara, a jej serce zawsze mocniej biło na samo wspomnienie o nim. Los chciał, że teraz stoją tu oboje, w tym samym pałacu. On także stanął jak wryty, gdy kobieta odwróciła się w jego stronę. Rozpoznał ją.
Oboje się rozpoznali.
– Powiedz sułtanowi, że przyszła jego faworyta Hândân – zdołała powiedzieć kobieta, otrząsnąwszy się z pierwszego szoku. – Mam dla niego dobre wieści – dodała, odruchowo kładąc rękę na brzuchu, co nie umknęło uwadze bystrego szambelana.
– Powiedz sułtanowi, że przyszła jego faworyta Hândân – zdołała powiedzieć kobieta, otrząsnąwszy się z pierwszego szoku. – Mam dla niego dobre wieści – dodała, odruchowo kładąc rękę na brzuchu, co nie umknęło uwadze bystrego szambelana.
***
Te oczy.
Ciemne oczy, które tak doskonale pamiętała. Hândân. Kolejny raz spojrzała w stronę balkonu. Stał tam. Patrzył na nią. Tak jak przed laty. Tak jak zawsze gdy się spotkali. Pomimo tego, że od tamtego wydarzenia minęło wiele lat, jego spojrzenie zawsze było pełne uczuć. I to najbardziej przerażało Vâlide Hândân Sultân. Bo ona patrzyła na Dervişa Paşę w ten sam sposób. Była pewna, że to uczucie kiedyś zniszczy zarówno ją, jak i jego.
Gwoli ścisłości: Pamiętajmy o tym, że to jest fanfiction. Napisałam, że Handan pochodziła z nad rzeki Miljackiej, która jest na terenie Bośni. Dervish wspomniał w 9 odc. , że to tam ją spotkał po raz pierwszy. Gdzieś wyczytałam, ze Handan jest Greczynką, więc to raczej nie zgadza się z kanonem. Napisałam też, że Dervish był szambelanem sułtana (Mehmed III) co też raczej nie było prawdą, ponieważ wg historii był janczarem, a potem bośniackim bejem. Tyle sprostowania :). Miniaturka pisana po 9 odc. Jak Wam się podobała ? Pozdrawiam, Ruciakowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz