Nastała kolejna, cicha, spokojna noc. Księżyc jasno świecił wysoko na rozgwieżdżonym niebie, rozpraszając jej mroki. W szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart, panowała cisza jak makiem zasiał. Wynikało to z tego, że niemal wszyscy mieszkańcy zamku przebywali teraz w krainie Morfeusza...
Na wieży Astronomicznej, przy samej barierce siedziała pewna ciemnowłosa uczennica z domu Godryka Gryffindora. Jej orzechowe oczy były wpatrzone w nocne niebo. Szatynka wprost uwielbiała obserwować gwiazdy. Nadal wpatrując się w firmament, mocniej opatuliła się kocem, gdy powiał lekki, aczkolwiek chłodny wiatr.
Nagle dziewczyna usłyszała jakiś hałas. Od razu pomyślała o tym, że to woźny Filch się tu zbliża, jednakże po chwili zdała sobie sprawę, że nie słyszy jego charakterystycznego człapania. To tak, jakby ktoś upadł z łoskotem. Po chwili szatynka usłyszała ciężkie kroki. Niewątpliwe było to, że owa osoba coraz bardziej się tu zbliżała. Dziewczyna nawet nie miałaby się gdzie ukryć, jednak gdyby miała i tak by nie zdążyła. Na wszelki wypadek wyciągnęła różdżkę, a wtedy przypomniała sobie o zaklęciu kameleona, które szybko na siebie rzuciła. Właśnie wtedy, drzwi prowadzące na wieżę Astronomiczną otworzyły się, a w nich pojawiła się blond czupryna jednego z uczniów domu Salazara Slytherina. Serce Gryfonki mocniej zabiło na jego widok, bowiem od razu go rozpoznała. Blondyn trochę podpierał się o futrynę, a potem chwiejnym krokiem ruszył w stronę balustrady. Nagle szatynka pisnęła z przerażenia, gdy zobaczyła, co pijany chłopak chce zrobić, jednak on tego nie usłyszał. Widziała jak próbował wdrapać się na balustradę, ale na szczęście jego stan bardzo mu to utrudniał. Nie mogła na to pozwolić, nie mogła dopuścić do tego, by on coś sobie zrobił. Gdyby coś mu się stało, ona sama nie przeżyłaby tego.
– Nie rób tego, Draco – powiedziała głośno, a wtedy blondyn odwrócił się w poszukiwaniu źródła głosu. Dziewczyna natychmiast zdjęła z siebie zaklęcie niewidzialności.
– Nienawidzisz mnie, Granger – wybełkotał. – Nie kochasz mnie. Nie mam po co żyć.
Dziewczyna wytrzeszczyła oczy ze zdumienia. Draco Malfoy, chłopak, na którym jej tak bardzo zależy, chce skoczyć z wieży Astronomicznej, dlatego, że wydaje mu się, iż ona nic do niego nie czuję. Przecież to niedorzeczne!
– To nie prawda – zaprzeczyła szybko. – Kocham Cię, Draco – wyznała, choć tego nie planowała.
– Co? – zapytał, gdyż chyba to jeszcze do niego nie docierało.
– Kocham cię – powtórzyła dobitnie. – Już od dawna – z każdym słowem zbliżała się do niego coraz bardziej. Teraz stała już obok Malfoya.
– Ja też cię kocham, Granger – powiedział. Potem, nie panując nad tym robi, czemu zapewne winny jest jego stan, pocałował Gryfonkę, jednak ona nie miała nic przeciwko.
Nagle dziewczyna otworzyła oczy. Nastał już ranek. Gryfonka siedziała oparta o nadal śpiącego blondyna, który obejmował ją ramieniem. Tak doskonale wszystko pamiętała. Wiedziała, że wyznanie blondyna i pocałunek zapamięta do końca swoich dni. Jednak, co będzie teraz? Jak zareaguje Malfoy, gdy już wytrzeźwiał? Nie dane jej było długo się nad tym zastanawiać, gdyż poczuła, że chłopak się poruszył. Odsunęła się nieco od niego, niepewna tego, co powinna zrobić. Nagle orzechowe tęczówki zetknęły się z niebieskimi.
– Granger – powiedział zaskoczony. Na jego twarzy wypisane było niedowierzanie, a potem nagle zrozumiał. Hermionę zastanawiało tylko jedno w tej chwili.
– Pamiętasz? – zapytała z nadzieją dziewczyna.
– Wszystko – odparł, nadal nie spuszczając z niej wzroku. – Nie chcę tego zapomnieć – mówił dalej. – Ja.. – zawahał się. – Ja mówiłem szczerze – wyznał, nadal wpatrując się w ciemne tęczówki brązowowłosej, a w tym momencie motyle w jej brzuchu odtańczyły dziki taniec radości.
– Ja także nie kłamałam – odparła, apotem rozpromieniła się jeszcze bardziej, widząc, że na twarzy chłopaka pojawił się lekki uśmiech.
Oboje już na zawsze zapamiętają tę chwilę.
Strasznie uroczy jest taki Draco. Tak bardzo kochający, silny, a jednocześnie niepewny na tyle, że nawet nie pomyślał o tym, żeby spytać Hermionę o jej uczucia - tylko od razu założył, że nic z tego i lepiej skoczyć z wieży. Bardzo mnie rozczuliła ta miniaturka... <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
hg-ss-we-snie.blogspot.com
Inne oblicze Dracona mi wyszło :)
UsuńDziękuję za opinię :D
http://lucjusz-i-miona.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńnajpierw spam, potem komentarz ;D
No to tak... beta, beta, beta... wiem, każdemu to mówię, ale no... trzeba mieć betę taką dobrą ;c
Mi się podobało, ale Draco taki niemrawy, to zamierzony cel?
Na tym blogu, akurat teksty mam nie betowane...
UsuńZamierzony :)