wtorek, 5 maja 2015

Nocne spotkanie - Bill Weasely&Hermiona Granger


Nocne Spotkanie 
    
Cicha i ciemna noc już dawno zastała wszystkich mieszkańców Nory. Szesnastoletnia, Gryfonka o kręconych włosach nagle otworzyła oczy wybudzając się z głębokiego snu, w którym dopiero przebywała. Hermiona poczuła, że nagle strasznie trawi ją pragnienie. I choć było jej wyjątkowo wygodnie, cicho odrzuciła kołdrę na bok i tak, aby nie obudzić śpiącej przyjaciółki Ginny, podniosła się z łóżka. Wyszła z pokoju, a potem nieśpiesznie schodziła po schodach, uważając aby nie nadepnąć na skrzypiące stopnie, które omijała niemal machinalnie, kierując się w stronę kuchni. Zganiła swoją głupotę, bo nie zabrała ze sobą ani świecy, ani różdżki, dlatego teraz szła po omacku. Musiała uważać, aby nie spaść ze schodów, przeklinając swoją bezmyślność. W końcu dziewczyna dotarła do celu swej nocnej wędrówki, czyli kuchni w Norze. Cicho otworzyła drzwi, które lekko zaskrzypiały, a potem weszła do pomieszczenia. Od razu zauważyła, że na stole znajduje się zapalona świeca, która rozjaśniała mroki ciemnej nocy. Skrzypienie drzwi spowodowało, iż mężczyzna, który do tej pory stał opierając się rękami o parapet i wpatrywał się w okno, choć było to dziwne, bo zanim była tylko ciemność, odwrócił się w stronę hałasu. Gdy ją zobaczył, aż zaniemówił z wrażenia. W jednej chwili zrobiło mu się okropnie gorąco na jej widok, którego się nie spodziewał, no może w snach. A jednak, ona tam stała, z lekkim uśmiechem na twarzy, który pojawił się na jego widok. Jej trochę skołtunione, brązowe loki swobodnie opadały na jej nagie ramiona, a skąpa koszula nocna, którą miała na sobie nie pozostawiała wielkiego popisu dla wyobraźni.
– Nie spisz, Bill? – zapytała beztroskim tonem, choć to pytanie mogłoby wydawać się głupie, bo przecież doskonale widziała, że mężczyzna nie jest pogrążony we śnie.
– Nie mogę zasnąć – odparł po chwili, nadal uważnie lustrując Gryfonkę wzrokiem. Nie umknęło to uwagi szatynki, która lekko się speszyła, bo właśnie zdała sobie sprawę z tego jak wygląda. Jej rumieńce jeszcze bardziej się pogłębiły, gdy zauważyła, że wzrok mężczyzny zatrzymał się poniżej jej głowy. Dostrzegła też to, że on także jest półnagi, bo jego jedynym ubraniem były ciemne spodnie od pidżamy. Przejechała wzrokiem po jego nagim torsie i zmusiła się, aby spojrzeć mu w twarz, gdyż usłyszała, że coś do niej mówi. Ich oczy spotkały się.
– A ty, czemu nie spisz, Hermiono? – zapytał ze spokojem.
– Ja… – zająknęła się onieśmielona. – Ja tylko przyszłam się napić wody – odparła po chwili. – Zaraz zmykam i nie będę ci przeszkadzać – dodała, a potem wyminęła go, gdyż dzbanek z wodą stał na blacie obok niego. Sięgnęła po szklankę, nalała sobie przezroczystego płynu, a potem wypiła zawartość naczynia. Przez cały czas czuła na sobie palący wzrok starszego mężczyzny. Odstawiła kubek na bok, a potem chciała wyjść z pomieszczenia. Kiedy próbowała minąć rudowłosego, ten zrobił coś nieoczekiwanego. Chwycił ją delikatnie za nadgarstek, a ona odwróciła się w jego stronę. Uścisk nie był mocny, ale spowodował, że Gryfonka się zatrzymała.
– Zostań – powiedział cicho.
– Bill? – zapytała niepewna tego, co powinna zrobić, widząc, że mężczyzna się do niej przybliża. Nie trzymał jej mocno, ledwie dotykał dłonią, a ona w każdej chwili mogła wyrwać rękę i uciec od niego, ale czy chciała? Coś jej jednak podpowiadało, że chce się tu zostać, że chce tego, co być może nastąpi. Zanim do głosu zdążył dojść jej zdrowy rozsądek, poczuła na swych wargach dotyk ust rudowłosego. Najpierw delikatnie, muskał jej usta, tak jakby sprawdzał, czy ona mu na to pozwoli, ale dziewczyna tylko go do tego zachęciła zarzucając mu ręce na szyję i odpowiadając na jego pieszczotę. Całował ją z niesamowitą pasja i pożądaniem. Pragnął tego, pragnął jej. Pragnął tej zwyczajnej Hermiony Granger, tej piekielnie inteligentnej dziewczyny, która tak często matkowała jego młodszemu rodzeństwu, a teraz rozpalała go do granic możliwości. A ona? Chciała jego, chciała tego mężczyzny dla siebie, czuła te wszechogarniające ją podniecenie, gdy jej dotykał. Chciała o wiele więcej, niż to, co teraz wyprawiali. Było jej tak cudownie, nie chciała przerywać tego wspaniałego momentu, ale wtedy on odsunął się od niej, na co dziewczyna jęknęła z rozczarowaniem.
– W niczym mi nie przeszkadzasz – powiedział, nawiązując do jej wcześniejszej wypowiedzi. Spojrzał w jej brązowe tęczówki, w których teraz tańczyły wesołe ogniki. W tej chwili nie przypominała tej ułożonej Hermiony Granger, która Bill znał. Błyszczące oczy, lekko rozchylone usta, które domagały się więcej, skołtunione włosy i te jej rumieńce. Rudowłosy tak bardzo jej teraz pragnął.
– Zamierzasz tak stać? – zapytała dziewczyna z błyskiem w oku. Mężczyzna jednak nie zdążył nic zrobić, gdy poczuł pocałunek na swych ustach. Całowała go z niesamowitą pasją, o którą nigdy by jej nie posądził, choć marzył o takiej chwili wiele razy.
– Chcesz mnie tak bardzo jak ja ciebie – wyszeptała dziewczyna, gdy potem odsunęła się nieco od niego. Na pierwszy rzut oka widać było, że mężczyzna jest podniecony, dziewczyna także była.
– Chodź – powiedział cicho i chwycił ją za rękę, prowadząc w stronę swojego pokoju. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi do królestwa rudowłosego, żadne z nich już się nie powstrzymywało. Podniecenie wzięło górę nad rozsądkiem. Opadły ich i tak skąpe ubrania i oddali się przyjemności….

***
Ciepłe promienie słońca wpadały przez odsłonięte okno i padały prosto na twarz szatynki. Nastolatka nagle otworzyła oczy. Po chwili zarejestrowała, że ktoś obejmuje ją ramieniem, a ona sama nie jest w pokoju Ginny, w którym powinna się teraz znajdować, co więcej spała w kogoś wtulona. Właśnie wtedy dotarło do niej to wszystko, co wydarzyło się minionej nocy.
– Hermiona? – usłyszała głos Billa, który także się obudził. Dziewczyna uśmiechnęła się i odwróciła się bardziej w jego stronę, podpierając się na łokciu.
– Bill.
– Przepraszam Hermiono – powiedział ukrywając twarz w dłoniach. Uśmiech znikł z twarzy Gryfonki. Za co on ją przeprasza? – Jestem kompletnym dupkiem – mówił dalej. – Nie powinniśmy… Ja nie powinienem się do tego posunąć, ale od tak dawna cię pragnąłem… Nie masz pojęcia jak parszywie się czuję, z tym, że cie wykorzystałem. Jesteś młoda, piękna i …
I wtedy nagle dotarł do Hermiony sens jego słów. Jednak ona nic sobie nie zrobiła z jego monologu i po prostu zamknęła mu usta pocałunkiem. Spojrzał na dziewczynę zdezorientowany, gdy oderwała się od jego warg.
– Nie czuję się wykorzystana. Ja też tego chciałam, więc nawet mi się nie waż zadręczać – powiedziała stanowczo brązowowłosa.
– Przestań – uciął krótko, odsuwając ją od siebie. – Jesteś jeszcze młoda, stanowczo za młoda. Mam o prawie dziesięć lat więcej, tobie to nie przeszkadza?
– Powiedz mi wprost, że ci się nie podobam i będzie po problemie – powiedziała zirytowana.
– Problem w tym, że ty mi się podobasz, za bardzo – rzekł spokojnie. – Zależ mi na tobie i dla tego chcę dla ciebie jak najlepiej.
– Więc widzę, że oboje mamy ten sam problem – powiedziała
Mężczyzna spojrzał na nią zdziwionym wzrokiem, nie będąc pewnym tego, czy się nie przesłyszał.
– Więc może spróbujemy? – zapytał niepewnie, stawiając wszystko na jedna kartę. – Jeśli chcesz.
– Chcę – odparła nastolatka, a na jej ustach zagościł szeroki uśmiech. Natomiast Bill niedowierzał we własne szczęście, bo właśnie okazało się, że dziewczyna, którą darzył uczuciem, czuje do niego to samo. Oboje mieli nadzieje na lepsze jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stali bywalcy

Najchętniej czytacie ;)