niedziela, 10 lutego 2019

Piwnica u dziadka || Autorskie

Krzyki, hałas, głośne liczenie, wszędzie biegający ludzie i dzieci zarażające wszystkich swoim perlistym śmiechem. Każdy; czy to dziecko, czy nastolatek; rozbiegli się dookoła, aby znaleźć jak najlepsze kryjówki. Zobaczyłam Łukasza wpadającego do domu, Agatę ukrywającą się za grubym pniem dębu i resztę, starających się odnaleźć dobre miejsce, w którym mogą uchować się przed wzrokiem szukającej dziewczynki.


Stanęłam na środku podwórka, a głos odliczającej do dwudziestu Ani był słyszalny, podczas gdy ja nie potrafiłam znaleźć dobrego schronu, a przecież czasu było tak niewiele!
Nagle mój wzrok padł na ciemne, zbite z desek drzwi, które były uchylone i aż prosiły się, aby skryć się za nimi. Nie zastanawiałam się dłużej, tylko pędem pobiegłam do piwnicy. Przyjemny chłód owinął całe me ciało i od razu pomyślałam, że to kolejny plus tak doskonałej kryjówki. Dzieciaki na pewno nie wpadną na pomysł, aby tutaj zajrzeć! Zawsze bały się ciemnej piwnicy. 
Przykucnęłam cicho w mrocznym kącie za workami z ziemniakami, oparłam się chłodną, kamienną ścianę i wpatrywałam się w ciemność, do której powoli przyzwyczajały się oczy. Po kilku dłuższych sekundach, dostrzegałam zarysy worków, wiader i wysokie schody, na których było odrobinę jaśniej, bo przez szpary w deskach przebijało się odrobinę słońca.
Nasłuchiwałam, wydawało mi się, że Ania powinna zaraz skończyć liczyć. Nie słyszałam już jej głosu. Być może to dlatego, iż byłam zbyt daleko, aby ten dźwięk, dotarł aż tu.
Nagle drzwi otworzyły się i zobaczyłam cień na schodach, jednak od razu spostrzegłam, że to nie było żadne z dzieciaków. Wstałam cicho i wyjrzałam, a na mojej twarzy od razu zagościło oburzenie.
– Kacper! – powiedziałam zdenerwowanym szeptem. – To jest moja kryjówka!
– Cicho, bo usłyszą – powiedział, zaglądając przez szparę w drzwiach. – Anka zaczęła szukać.
– Byłam tu pierwsza!
Widziałam, że Kacper odwrócił głowę w moją stronę, a potem się cicho roześmiał. 
– Nie bądź dziecinna – stwierdził tylko.

Minęło kilka minut, które spędziliśmy w całkowitej ciszy, a żadne z dzieciaków nawet nie wpadło na pomysł, aby zajrzeć do piwnicy. Jeden do zera dla nas. Irytowała mnie jedynie obecność Kacpra, a raczej jego obecna nieobecność. Był ze mną, a czułam się tak, jakbym nadal przebywała tu zupełnie sama. Ciągle wpatrywał się w szpary między drzwiami.
Nagle usłyszałam, że zaczął coś nucić pod nosem. Najwidoczniej cholernie mu się nudziło i starał się jakoś zabić czas.
– Znam to – powiedziałam i zmarszczyłam brwi w geście zamyślenia. Nie potrafiłam sobie skojarzyć, co to za piosenka, ale ją znałam. Podeszłam bliżej Kacpra, aby się lepiej wsłuchać w melodię. 
Patrzył na mnie i nucił, uchylił nieznacznie drzwi od piwnicy, jednak wystarczyło to, aby wpadło do środka trochę światła. Odgarnął mi opadające na twarz włosy, zadziwiające, bo właśnie miałam zamiar to zrobić. Wpatrywał się we mnie, a ja w niego i słuchałam, jak cicho nuci.
Happysad! Happysad i ich cudowna Piwnica u dziadka. Nie mógł wymyślić niczego innego, gdy byliśmy w piwnicy. Miałam ochotę się roześmiać, ale powstrzymałam się, bo wiedziałam, że musimy być cicho. Słowa jednak same cisnęły mi się na usta.
Pamiętasz, to miejsce w piwnicy u dziadka. Kiedy przychodziła jesień zrzucali tam węgiel i jabłka… – zaczęłam cicho śpiewać.
...i tam całowaliśmy się pierwszy raz – zaśpiewaliśmy razem, szeptem. Nie znałam całości tekstu, ale ten kawałek pamiętałam. Oparłam się o chłodną ścianę, gdy się do mnie przybliżył, a ja nawet nie wiem kiedy to się stało. Ten bijące od niej zimno przyniosło chwilową ulgę, bo nagle zrobiło mi się strasznie gorąco. Nasze wargi się zetknęły na chwilę, tak po prostu, jakby to nie stało się po raz pierwszy. Staliśmy tak przez chwilę, ciało przy ciele, wpatrzeni w siebie. 
Tak po prostu. 
Muskał lekko moją dłoń, nie spuszczając wzroku z mych oczu.
Brałem wtedy twoje ręce i kładłem je sobie na twarz, a skronie pulsowały gęściej, gdy dłonie masowały lędźwie – to on teraz śpiewał, a ja wpatrywałam się w niego jak urzeczona.
No a na górze szalała burza… – chciałam kontynuować.
Usłyszałam śmiech dzieciaków, a potem drzwi zakrzypiały i otworzyły się do końca.
– Znalazłam Agę i Kacpra – krzyknęła radośnie Ania, a za nią pojawiła się Amelka i Łukasz. – Chyba tu zimno, skoro tak się przytulacie! – powiedziała, uważnie nam się przyglądając. – Pomóżcie nam znaleźć Agatę! – powiedziała i zaczęła ciągnąć Kacpra za rękę. 
Chłopak roześmiał się do kilkulatki.
– Już idziemy, słonko – powiedział wesoło, a potem jeszcze raz zerknał na mnie. Oczy mu się iskrzyły, a uśmiech igrał na wargach. 
No gdzie było nam bezpieczniej, niż tam? – zaśpiewałam cicho, a potem razem ruszyliśmy za roześmianymi dzieciakami.



Witam, witam... po tak długim czasie, tak. Nic nie mówię na ten temat, absolutnie! Tekst, który widzicie wyżej jest zainspirowany piosenką Happysadu - Piwnica u Dziadka. Mam nadzieję, że choć trochę się spodoba :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Stali bywalcy

Najchętniej czytacie ;)